Pierwszą i peronie ostatnia książka, która ma 800 stron i która przeczytałem w przeciągu 2 dni… Jeszcze kilka lat temu nie potrafiłem dobrze czytać, a teraz przeczytałem taką cegłę, tak opasłe tomisko w ciągu 48 godzin. To świadczy zdecydowanie o tym, że to jest lektura, która zasługuje na poświęcenie jej należnej uwagi…
Książka Pana Marcina Iwłuć prowadzącego bloga marciniwuc.com. To kolejny podręcznik z dziedziny finansów, który w naszej opinii jest podstawą finansów. Celem autora jest dotarcie do 15 mln. Polaków i zachęcenie ich do zadbania o swoje finanse i realizacje pasji. Mamy nadzieję, że chodź trochę będziemy mogli przybliżyć się do tego celu, angażując inną grupę odbiorców. To już druga książka autora, niestety pierwszej jeszcze nie przeczytaliśmy. Pana Marcina znamy podobnie jak Pana Michała z jego podcastu Finanse Bardzo Osobiste. Dzięki tym materiałom byliśmy w stanie otworzyć oczy na pewne sprawy w temacie naszych finansów. W naszym przypadku Materiały od Pana Marcina (m.in wywiady) stanowiły grunt do tego aby zainteresować się inwestycjami i zgłębiać wiedzę w tym temacie. Pan Marcin miał olbrzymi wpływ na naszą wiedzę w zakresie podstaw inwestowania i podejścia do swoich odbiorców, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni i gorąco polecamy wszelkie materiały Pana Marcina Iwłuć😊! Dziękuje serdecznie także za odcinek 1 FBO, który właściwie odsłuchałem dopiero w 2021 roku. To on właściwie był dla mnie jednym z najcenniejszych motorów do kontynuowanie działań, kiedy sprawy zaczęły się nawarstwiać i motywacja spadała.
Dzień w którym miała przyjść książka Marcina był dniem świętym i każdy z domowników 🏡 był przygotowany na nadejście kuriera. Każdy z domowników zna i lubi głos Marcina Iwłuć w tempie X3 znając go z podcast’u, ale nikt z nas jak jeszcze do tej pory nie miał jego książki przed oczami oprócz mnie 😋, ponieważ czytałem pierwszy darmowy rozdział przed tym jak zamówiłem książkę. Najbardziej żałuje tylko, że nie zamówiłem tej książki wcześniej w przedsprzedaży i tym samym otrzymałbym ją z odręcznym podpisem Pana Marcina.
Jako że od dłuższego czasu jestem słuchaczem pana Marcina wiedza z pierwszych rozdziałów była dla mnie nowością, niemniej jednak przeczytać coś ma usłyszeć dwie różne sprawy. wiedza inaczej się syntetyzuje. Dodatkowo forma książki i tekstu pisanego zupełnie inna nie daje dodatkowe możliwości w których w trakcie audio najzwyczajniej nie ma. Jestem fanem storytellingu pana Marcina historii i porównań które umieścił w książce. Niezwykle ujmujące było porównanie z koniem w odniesieniu do lokat klas aktywów. Dodatkowo porównanie klas aktywów do wyścigu Tour de France jeszcze lepiej przemówił do mojej wyobraźni, jako że, jestem fanem tego sportu i jego aktywnym uczestnikiem.
Jako że od dłuższego czasu jestem słuchaczem pana Marcina wiedza z pierwszych rozdziałów była dla mnie nowością, niemniej jednak przeczytać coś ma usłyszeć dwie różne sprawy. wiedza inaczej się syntetyzuje. Dodatkowo forma książki i tekstu pisanego zupełnie inna nie daje dodatkowe możliwości w których w trakcie audio najzwyczajniej nie ma. Jestem fanem storytellingu pana Marcina historii i porównań które umieścił w książce. Niezwykle ujmujące było porównanie z koniem w odniesieniu do lokat klas aktywów. Dodatkowo porównanie klas aktywów do wyścigu Tour de France jeszcze lepiej przemówił do mojej wyobraźni, jako że, jestem fanem tego sportu i jego aktywnym uczestnikiem.
Kiedyś chciałem zadać na blogu Pana Marcina pytanie:
– Wydaje mi się że jeszcze nie miał Pan takiego tematu w podcaście, a mógłby być on całkiem ciekawe. Co by Pan myślał o zrobieniu dwóch lub trzech symulacji dla różnych okresów rynkowych, mam na myśli dla różnych lat uwzględnieniem proporcji, która są w Pańskich dwóch strategicznych podstawowych portfelach?
Dziś już znalazłem odpowiedź na nie w książce Pana Marcina.
Rozdział strategii portfela “Iwłuciowego” [Mam nadzieję, że nikt nie obrazi się za takie określenie :)]. Pokazuje portfel Pana Marcina w porównaniu do poszczególnych klas aktywów, przy założeniu braku dywersyfikacji tych aktywów. Ten fragment świetnie prezentuje strategie inwestycyjną, która wypracowana była przez lata poparte wiedzą, doświadczeniem i dogłębną analizą rynkową. Rozdział można w skrócie określić jako przedstawienie sposobu na to jak można świetnie inwestować, a jednocześnie spać spokojnie nie przejmując się wahaniami na rynkach. Kolejne rozdziały to definicja najpopularniejszych aktywów w portfelu inwestora i wytłumaczenie jak działa każde z nich i jakiej stopy zwrotu można się po poszczególnych spodziewać.
Kiedy doszedłem do rozdziału 15 to miałem tak wielki uśmiech na twarzy że szczęście, że ciężko było mi się sportem skupić na lekturze i właśnie teraz to pisze. Ten rozdział natchnął mnie optymizmem, że ludzi, którzy wyznają podobne poglądy do moich i mają podobne wartości, które staramy się zgłębiać i reprezentować w life4more.pl jest więcej 😃. Może nie są to identyczne wartości, ale bardzo zbieżne. Pan Marcin opisuje jak ważne jest dla niego w życiu zdrowie, zawodowy sukces, podróże, finansowa wolność, a na pierwszym miejscu stawia relacje. To niesamowite! Od tego momentu utożsamiam się z Panem Marcinem, życzyłbym sobie takiego ojca/ przewodnika życiowego. Pan Marcin od tego momentu wskoczył na listę moich największych mentorów i widzę, że nie uczy mnie on tylko o finansach, ale jest także inspiracją do podjęcia kroków w kierunku spełniania swoich marzeń.
Dzięki dodatkowi dla dociekliwych dowiedziałem się co to jest ESG – investing i że nawet na rodzimym rynku można coś takiego znaleźć – WIG-ESG. To nic innego jak kryterium wyboru spółek pod względem czynników takich jak czynniki środowiskowe, społeczne, i można powiedzieć etyczne. Zdecydowanie to klasa aktywów / akcji, którymi będę zainteresowany w przyszłości. Jest zgodna z moim wartościami. Zawsze towarzyszył mi taki dylemat. Jak będę inwestować w akcję, to będę przyczyniał się do pompowania portfeli firm, które szkodzą światu, planecie, zwierzęta i ludziom, a tutaj taka alternatywa fajna. Dziękuję Panie Marcinie. Te akcje zapewne znajdą się w moim przyszłym portfelu, najpierw muszę nabrać więcej ogłady i doświadczenia. Muszę nauczyć się samego siebie i przetestować swoje emocje, zanim będę w stanie stwierdzić jaką finalnie strategie inwestycyjna przyjmę.
Co do składu portfela ofensywnego i poduszki bezpieczeństwa sądzę, że nie ma sensu na ten temat wchodzić w żadną polemikę, ponieważ ofensywny to sprawa totalnie indywidualna, każdy ma różne okazje w życiu, co do poduszki, sądzę, że nie ma obecnie żadnej alternatywy na jej lokowanie jak właśnie przedstawiona przez Pana Marcina strategia. Portfel długoterminowy jest po prostu świetny! Przekonuje mnie z całą stanowczością w stosunku do przedstawionych w książce celów inwestycyjnych. Jednak z całym szacunkiem do portfela długoterminowego “proponowanego” w publikacji, stanowczo zgadzam się z Panem Marcinem, że każdy z nas powinien mieć swoją strategię. Pomimo, że Pańska strategia z pewnością okaże się skuteczniejsza, to tak jak Pan zauważył dochodzą czynniki indywidualnego stosunku do ryzyka i tak jak w moim przypadku są to czynniki takie jak: skłonność do ryzyka, poznanie samego siebie, zabawa, nauka, nauka samego siebie i swoich emocji, w przyszłości może także “etyka inwestycyjna” [jeśli w ogóle jest takie pojęcie / chodzi mi o wspieranie słusznych inwestycji].
Po przeczytaniu książki sądzę, że moje 2 portfele się zdecydowanie zmienią i bardziej będą przypominać pańskie założenia. Przekonuje mnie ta strategia i Pańska dogłębną analiza, doświadczenie i podejście do inwestowania. Niewątpliwie wzbudza Pan zaufanie nie tylko zwykłych czytelników, ale także wielkich autorytetów. Finalnie jednak mam wrażenie, że lubimy pełniąc własne błędy i trochę się sparzyć. Jak z kolei pokazuje to moje krótkie i wątpliwe doświadczenie, lepiej jest się sparzyć za młodu na małych kwotach, niż później kusić się eksperymentując z większymi, często narażając / ryzykując tym samym nie tylko kilka wyjść do kina z partnerem ( będąc 20 paro latkiem), ale często bezpieczeństwo całej rodziny ( będąc np. 30 paro latkiem) 😁.
Sądzę, że początkowy okres można potraktować trochę jak zabawę i odkrywanie samego siebie. Własnych skłonności, “nieomylności” / pewności siebie, godzenia się że stratą ciężko zarobionych pieniędzy i podchodzenia z szacunkiem do tych zarobionych.
Może warto za młodu, dopóki nie mamy dzieci wykorzystać nasze skłonności do większego ryzyka, często się to może bardzo opłacić. W szczególności jeśli mówimy o kapitale wiedzy, którą można przy okazji pozyskać. To z danych empirycznych 😃. Poza tym, sam Pan w książce pisze, i ja sam podkreślam to też w moim darmowym e-booku, najlepszą inwestycją jesteśmy my sami i nasze doświadczenia. A pieniądze, są ważne, ale lądują na ostatnim miejscu.
Sądziłem, że w książce znajdę szerszą opinię Pana Iwłuć na temat “pasywnych alokacji” za pomocą takich automatycznych, bezobsługowych funduszy jak Roboadvizery czy inaczej może zwane ribodoradcy, w których też dochodzi do rebalance’ingu w portfelu. Nie ukrywam, że sam testuje tego typu rozwiązania, jednak zbyt krótko, aby wyciągnąć jakieś sensowne wnioski. Nie mam do tego typu rozwiązania 100% zaufani, ponieważ ciężko mi to kontrolować. Problematyczne jest bowiem każdorazowa analiza i przepisanie poszczególnych składników portfela takiego zdywersyfikowanego “auto-sunduszu” do excela. Ponadto trzeba chyba korzystać z usługi, aby móc wniknąć w sprawozdanie ze składników portfela aktywów. Ponadto dochodzi jeszcze kwestia przypisania sobie strategii inwestycyjnej (określenie ryzyka). Ogólnie fajna opcja moim zdaniem dla osób z finansowo niskim progiem wejścia, którzy nie zgromadzili jeszcze dużego kapitału, pozwalającego obronić się przed opłatami z tytułu pojedynczych transakcji kupna/sprzedaży, a chcących inwestować w akcje i obligacje. Duży plus to stosunkowo niskie, bezkonkurencyjne opłaty w porównaniu do TFI, które mamy na rodzimym rynku. Jednak moim zdaniem nie jest to opcja dla wytrawnych inwestorów z większym kapitałem, które są wyposażone w wiedzę przekazaną przez Pana Marcina lub też inne źródła 😋. Sam nadal będę testować swój robo-fundusz oparty na ETF’ach i porównywać go z moimi celowym portfelem alokacyjnym. Minusem takich rozwiązań jest to, że chyba na tę chwilę nie ma produktów, które można by opakować w antypodatkowe jak to Pan Marcin mówi “pudełeczka”. Pewnie za jakiś czas z pewnością pojawią się takie możliwości. Wówczas sądzę, że można by się zastanowić nad przeniesieniem swojego IKZE z typowych TFI. Osobiście korzystam obecnie z Finax, i nie ukrywam, że to z kolei w związku z zaufaniem do Pana Michała Szafrański. Pan Michał został w pewnym sensie ambasadorem / twarzą marki i chyba ścisłym partnerem produktów Finax’a. Mam wrażenie, że właśnie szacunek własnej pracy mógł być powodem do nie poruszania tych tematów w swojej książce. Tak czy inaczej szanuje to i taka postawa jest dla mnie dużą lekcją (za którą kryją się wyłącznie moje domysły). Obaj Panowie robią świetną robotę, mają inne cele, jednak z uwagi na poruszaną tematykę są dla siebie niewątpliwie konkurencją. Jednak z mojej perspektywy wygląda to wręcz jak wspólne wsparcie. Każdy z nich ma szczere i dobre intencje, pomagają sobie i pomagają innym. Jednak chciałbym dowiedzieć się, co kryje się w myślach, hah 😁.
Podsumowując wypociny… Dla kogo jest ta książka.
Jeśli do tej pory jesteś aktywnym dobrym inwestorem, który jest zadowolony z rezultatów wypracowywanie stopy zwrotu, jednocześnie nie poświęcasz na to mnóstwo czasu i nie masz stresu w związku z inwestowaniem, tą książką nie jest dla Ciebie. (Chodź każda książka otwiera nas na świat! Daje perspektywy…) Jeśli jesteś słuchaczem podcast’u Marcin Iwłuć FBO, większość rzeczy już wiesz i zapewne orientujesz się w wielu kwestiach inwestycyjnych. Nie zmienia to jednak faktu, że co innego jest słuchać, a co innego czytać. Jestem zwolennikiem jednego i drugiego, dywersyfikacji pozyskiwania wiedzy korzystając z różnych zmysłów, tak jak dywersyfikacji swojego portfela inwestora. W tej publikacji znajdziesz też wiele treści, które nie były poruszane w trakcie podcast’u lub nie były do tego stopnia wytłumaczone jak w książce. Kiedy jednak w ogóle nie masz pojęcia o inwestycjach, nie masz żadnych długów, a masz wolny kapitał, który “marnuje się” w formie gotówki na kontach ROR, OKO lub lokatach, tą książką jest właśnie dla Ciebie. Kiedy jeszcze nie masz oszczędności, odsyłam do Finansowego Ninja by Michał Szafrański.